Najgorsze było wybrać
i zastanawiać się przez resztę życia,
czy wybór był słuszny,
gdyż nikt nie potrafi wybierać bez lęku.
Myślałam nad tym wiele razy. Naprawdę wiele. Ale plany, insynuacje, czy wręcz knowania, zazwyczaj mają się nijak do rzeczywistości. Wciąż pamiętam strach i podniecenie, które mi wówczas towarzyszyło. Niemal jak człowiek, który po raz pierwszy kosztuje heroiny. Nigdy tego nie próbowałam, nie posunęłabym się do tego, ale podejrzewam, że odczucia są podobne.
Pamiętam też, że zrobiłam to przez impuls. Potrzebowałam konkretnego bodźca do tego, by działać, a wszystko następowało po sobie tak szybko, że ledwo potrafiłam się otrząsnąć z jednego szoku, nim wpadłam w kolejny.
Tego samego dnia rozmawiałam z Melisą. Ruda podwędziła rodzicom brzoskwiniowego sznapsa i urwałyśmy się z ostatniej lekcji, by go wypić. Trunek nie był z najwyższej półki, że tak powiem, ale wszystko było lepsze niżeli siedzenie na lekcjach.
Rudej jadaczka się nie zamykała. Kochałam tą małą osóbkę, ale jej paplanina potrafiła spokojnego człowieka wyprowadzić z równowagi. Tak więc po kilku minutach słuchania najświeższych plotek, skierowałam swoje myśli na całkiem inny tor. Przyjrzałam się bliżej przyjaciółce. miałam świadomość, że będę za nią tęsknić.
-... i w tedy ona...
-Co byś zrobiła, gdybym nagle zniknęła?- zapytałam, przerywając jej nadawanie niezwykle ważnej informacji na temat tego, że ktoś tam wytknął komuś tam, iż jego dziewczyna jest brzydka, więc zaczęli się okładać.
-Dlaczego pytasz? -zmrużyła swoje jasno-niebieskie oczy wyrażające teraz podejrzliwość.
-Z czystej ciekawości. -odparłam, posyłając jej leniwy uśmiech.
-Pewnie poczekałabym do końca roku szkolnego, a na wakacjach szukałabym cię na własną rękę.
Uśmiechnęłam się na tą myśl. Gdybym mogła, zabrałabym ją ze sobą, ale wiedziałam, że ona w głębi duszy wciąż kocha ten mały światek, w którym każdy każdego zna i jeden drugiego najchętniej zamordowałby.
Smutne, ale trafne stwierdzenie.
Tego dnia w szkole miała być wywiadówka. Nie przywiązywałam do ocen dużej wagi, toteż nie przykładałam się do nauki. Wiedziałam, że w domu będzie dym. Stresowałam się konfrontacją z rodzicami. Nie chciałam ich denerwować.
Już miałam wyjść z domu, bo myślałam, że mnie rozsadzi, kiedy usłyszałam dźwięk silnika na podjeździe. Czułam, jak żołądek skręca mi się i robi fikołki, a serce podchodzi do gardła. Odliczałam sekundy. Zgrzyt zamka w drzwiach. Weszli. Cicho rozmawiają. 3, 2, 1...
-Alicja! -usłyszałam krzyk mamy. Będzie źle. -Natychmiast do mnie!
Posłusznie podreptałam do salonu.
-Co to ma być? -zapytała spokojnym głosem. Nienawidziłam tego. Wolałam, gdy krzyczała.
-Oceny, a co ma być? -odparłam wymijająco, czym zdenerwowałam ją jeszcze bardziej.
-Wiem, że oceny. Pytam JAKIE? -powtórzyła, tłumiąc z trudem gniew.
-5 z zadania domowego, 5 z pracy na lekcji, 5 i 5 z...
-Nie pytam o angielski.
-A...
-O polski też nie. Twój ojciec jest inżynierem. Ja pracuję w nieruchomości, babcia jest lekarzem, a ty z chemii, matematyki i fizyki masz...
-Wiem, co mam.
-Skoro wiesz, to coś z tym zrób! -wrzasnęła.
-Nie widzę takiej potrzeby.
-To popatrz dalej niż sięga czubek twojego nosa! Czy wiesz, jak ja i ojciec czujemy się, kiedy nauczyciele proszą nas, byśmy się za ciebie wzięli? Wyobrażasz sobie, co oni o nas myślą?!
-Nie obchodzi mnie to i ciebie też nie powinno.-teraz ja podniosłam głos, ale starałam się zostać opanowana.
-To niech lepiej zacznie, bo patrząc na to -tu rzuciła mi w twarz kartką z ocenami -jedynym, co możesz w życiu robić, to stać na autostradzie, bo raczej ładną buźką świata nie podbijesz. Potwierdzasz stereotyp głupiej blondynki. Na tym ci zależy? Chcesz mi zrobić na złość? Chcesz być NIKIM?
Zabolało. Czułam się, jakbym dostała w twarz. Z pięści. Z kastetem. Nigdy nie spodziewałam się, że własna matka, którą kochałam i szanowałam, powie mi coś takiego.
-Nie chcesz, żebym poszła w twoje ślady? -zapytałam, patrząc jej wyzywająco w oczy. Riposta była mało błyskotliwa, ale wystarczyła, by wyprowadzić ją i tata z równowagi.
Mama się rozpłakała, a tato kazał mi iść do pokoju i "przemyśleć swoje słowa". Normalnie zżerałoby mnie poczucie winy i sumienie, ale teraz byłam wściekła. Usiadłam na oknie z papierosem w ręce. Nie obchodziło mnie to, czy mnie złapią, czy nie. Potrzebowałam odreagować. Jednak tym razem, nawet ten prosty sposób nie dawał mi satysfakcji.
I w tedy mnie oświeciło. Pomysł był gotowy, a jako, że szykowaliśmy się do tego od roku, mieliśmy sfałszowane dokumenty i całkiem sporą sumę pieniędzy - postanowiłam. To dziś. Dzisiaj uciekniemy. Zostawimy cały ten bajzel za sobą.
Porwałam do ręki telefon i napisałam dwa zdania:
"To dzisiaj. 01.30 u mnie pod domem."
I zabrałam się za pisanie listów pożegnalnych.
Miałam lekkie wrażenie jakbym szykowała się na wojnę. Nie chciałam urywać kontaktu całkowicie, ale też nie mogłam narażać się na to, że jakimś sposobem mnie znajdą. Byłam w takim stanie, że wątpiłam, czy ktokolwiek będzie mnie szukał, ale chciałam być wystarczająco zabezpieczona. W liście pożegnalnym zostawiłam rodzicom oraz Melisie adres e-mail. Wytłumaczyłam też powód mojej ucieczki. Nie chciałam być dłużej ich utrapieniem. Miałam łzy w oczach, kiedy o 01.29 zamykałam drzwi od zewnątrz, a w następnej chwili Krystian przytulał mnie, pytając, czy jestem tego pewna.
Choć w środku wszystko we mnie krzyczało i chciało zawrócić, spojrzałam mu twardo w oczy. Nie było mowy o odwrocie.
-Tak.
Jedno słowo.
Trzy litery.
A całe moje dotychczasowe życie runęło.
Już nie byłam Alicją. Już nie mieszkałam w Polsce. Krystian nie był już dłużej Krystianem. Mieliśmy po 19 lat, nazywaliśmy się Alice i Chrystian.
Jednak cieszyłam się, że jest on. Był jedynym znajomym szczegółem w tej wielkiej plątaninie nowości, myśli, zdarzeń...
https://www.youtube.com/watch?v=k-Qc6qdoHxU
***
I oto jest. Pierwszy rozdział. Wiem, że na razie lekko wieje nudą, ale wszystko się rozkręci. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wszystko będzie przesycone wspomnieniami, ale również trudnościami związanymi z przeżyciem w nowych warunkach, w których znajdą się bohaterowie. A zresztą... wszystko w swoim czasie. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz